Przed świętami, jak każda zagoniona gospodyni, nie miałam czasu ani ochoty na bloga. Najpierw było wyczekiwanie korzystniejszej pogody na mycie okien, bo co chwilę drapało w gardle i pojawiał się katar, a nie chciałam się ''doprawić'' :) później prasowanie, drapowanie i wieszanie ''kilometrów'' firan :) oraz zasłon. Kolejnym etapem było robienie piernika i ciastek oraz peklowanie i pieczenie szynki. Następny dzień zszedł mi na kolejnych ciastach : serniku, makowcu, rogalikach, pasztecikach z kapustą i grzybami. W sobotę pichciłam barszcz, kapustę z grochem, farsz do uszek, nastawiłam na moczenie Jaśka :), a rano w wigilię lepiliśmy uszka. Karpiem zajął się mąż :)
Oto kilka zdjęć, które udało mi się zrobić w tym całym rozgardiaszu :
lukrowanie i zdobienie tradycyjnych pierniczków ...jak widać, nie mam zdolności artystycznych, zdobienie krzywe haha
pierniki z ciasta ''ziemniaczanego'' ...wspominałam już o nich w innym poście :)
ciastka z kokosem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz