1 lip 2019

Kolejny dzień upału

  Żar z nieba leje się nieprzerwanie. Kolejny dzień 36 stopni, a deszczu, nawet nocą, ani jedna kropla nie spadła. Niedobrze się dzieje z uprawą ziemniaków i innych jarzyn. Zboża też wysuszone na wiór! Ludziom, tym co mieli studnie, woda wyschła.
  Naszym ziemniakom w większości uschły badyle - wyglądają jakby była już jesień i były gotowe do wykopania. Mąż sprawdzając jak wyglądają, złamał motykę przez tą twardą, wyschniętą ziemię. Te, co udało się wykopać, okazały się ''ugotowane'' - miękkie i gorące. Gdyby nie ta susza, to pewnie na jesień byłoby co zbierać, bo pod krzaczkiem było bardzo dużo małych.
 Ten rok obfituje nie tylko w suszę ale i w mszyce! Jest ich tak dużo, że nie ogarniam tego rozumem. Są wszędzie! Na czereśniach, wiśniach, jabłonkach, śliwach, brzoskwiniach, porzeczkach, kalinach, szpinaku, a nawet na orzechach laskowych czego do tej pory nie widziałam! Boję się, że jak otworzę lodówkę, to nawet tam znajdę mszyce, na marchewce ze sklepu :)))





Do mszyc, na śliwce,  szedł szwadron biedronek, a raczej ich larw. Te zdjęcia były robione jakiś czas temu.


Dziś wyglądają tak:




Z przerażenia, przed taką ilością szkodnika, zastygły w miejscu, po czym opuściły swoją skórę i zwiały. hehe Tak oto, dokonała się wylinka biedronek :)
Z drzew ogrodowych tylko orzech włoski (jak na razie) nie ucierpiał ale nie wiadomo, czy coś innego go nie dobije!
Grusze nie mają mszyc, za to są ''podrasowane'' rdzą!



 Trawa miejscami jest tak sucha, że aż kłuje w stopy.


Większość agrestu spadła z krzaczków niedojrzała ale ugotowana.



Pod jabłonką leżą niedojrzałe jabłka, takie psiny. To też pewnie sprawka suszy.


Jeśli chodzi o czereśnie, to też nie było szału. Nie dość, że mszyce i susza, to jeszcze szpaki na dokładkę dokonały spustoszenia na drzewach.

 Koty i pies leżą w cieniu przy wodopoju, nawet nie chce im się psocić. Gołębie i wróble ciągle piją wodę z misek poustawianych w ogródku. Kury z kogutem też szukają cienia i wygrzebują dziury w ziemi aby tam się wygodnie umościć...


A my pijemy zimne napoje, wcinamy lody siedząc przy wiatraczku :)))) i czekamy na deszcz.

W ogródku zakwitły malwy i cieszą oczy. Niestety bez podlewania nie byłoby na co zerkać.







Tu na liściach też widać jakąś zarazę.