Jarzyny rosną jak na drożdżach, trawa też :) Grządki zarastają w piorunującym tempie. Nie nadążam pielić ale to mały ''pikuś'' ! Ważne, że od początku czerwca nie kupuję ziemniaków, bo od wtedy mamy swoje. Nie żartuję ! Od miesiąca mamy buraki, no i ciągle jest sałata, a teraz doszła jeszcze fasolka szparagowa, ogórki i cebula oraz mnóstwo cukini. Nawet na dwie zupy miałam bobu. Nie jest źle, bo bób u nas ciągle żarły mszyce. Na młodych sadzonkach też się pojawiły ale po ulewnych deszczach chyba je mocno spłukało i później już było dobrze. Kapusta pięknie rośnie, ma trochę listków ażurkowych ale tyle, to może być :) Wstawię fotki robione miesiąc temu na polu. Aktualnie wszystko wygląda inaczej.
Sałata strzępiasta
Sałata masłowa
Kwitnąca pietruszka
Natka pietruszki
Rzodkiewka późna
Cebula siedmiolatka
AnyżZdjęcia anyżu są kiepskiej jakości, następnym razem postaram się zrobić lepsze.
Kapusta
Ogórki
Buraki
Cebula
Groch
Fasolka szparagowa
Ziemniaki
Ziemniaki
Cukinie
Pierwszy zbiór cukiń
Drugi zbiór cukiń
Bób
Koper
Nawet trochę chrzanu do ogórków urosło :)
Żeby nie było tak pięknie, to teraz o niepowodzeniach.
Kompletnym niewypałem w tym roku jest marchew. Siałam ją dwa razy i dwa razy wyszła beznadziejnie. Nie wiem czemu. Najpierw posądziłam o bylejakość nasiona, ale drugim razem siałam z innej firmy i nawet dwojakie. Jedne na taśmach, a drugie tradycyjne - do sypania. Rozmawiałam z okolicznymi rolnikami i jak się okazuje, u wszystkich takie dziadostwo wyszło.
Kolejny kompletny niewypał to .... No jak myślicie ? Tak ! Zgadliście ! POMIDORY!!!!
Oczywiście na początku siałam, podlewałam i trzymałam na parapetach. Wkurzało mnie to, bo wiadomo, że zawsze gdzieś się coś upaćka, no ale wizja swoich pomidorów pozwalała mi ścierpieć te niedogodności. Sadzonki posadziłam w ogródku. Po jakimś czasie trzeba było szukać podpór. Podpory się znalazły. Powiązałam ponad 100 pomidorów. Plecy bolały mnie dwa dni! I co ? No było pięknie. Owoce ładne i w dużej ilości. Odmiana - Bawole serce - tak pięknie wyrosła, że niektóre krzaczki były większe ode mnie, a te koktajlowe oprane owocami. Tydzień temu prawie wszystkie szlag trafił. Liście, jakby nigdy wody nie widziały, owoce zarumieniły się na czarno. Cóż było robić? Znów trzeba było puścić siarczystą wiązankę pod nosem i wyrwać. Zostawiłam kilka lepszych krzaków koktajlowych, ale przypuszczam, że nawet te się nie uchowają. Tak sobie myślę, że gdybym posadziła tylko koktajlowe, to może by jakimś cudem się utrzymały?
Mamy też małe zoo na polu. Ciężko pracującego kreta, robotne nornice, milusińskie zające, obślizłe żaby i chmarę ptaków. Kret na wyścigi z nornicami przekopał całe pole. Może ryć nie trzeba będzie na jesień, bo już tak spulchnił, że lepiej nie trzeba :)))))
Dowód jego ciężkiej pracy :)))
Łapa w przybliżeniu
Młoda sójka, która wypadła z gniazda.
Zaskroniec.... Fota robiona telefonem i jakaś mała wyszła.